Historia rodem z "Omijać z daleka" - własne przeżycia z nieuczciwym pracodawcą po lekturze książki Małgorzaty Rogali - Zastrzyk Śmierci

niedziela, 31 lipca 2022


Był sierpień, codziennie przychodziły tłumy ludzi chętnych do podjęcia nauki w naszej szkole. Jeszcze żeby było ciekawie to owa szkoła w moim mieście nie posiadała własnego budynku, wynajmowała dwa czy trzy pomieszczenia jako sekretariat w zawalającej się i śmierdzącej grzybem kamienicy, a sale wykładowe użyczała im jedna z publicznych szkół. 

W sekretariacie pracowałam ja i inna dziewczyna zatrudniona tam na stałe. Do moich obowiązków, między innymi należało zapisywanie uczniów / słuchaczy. Ludzie przychodzili i zadawali różne pytania, najczęściej, czy kierunek na pewno ruszy (to zależało od ilości chętnych) bo oni muszą mieć pewność. Zawsze trzeba było mówić że tak chociaż przecież nie mogłam tego wiedzieć w tamtym momencie. 

Pewnego dnia przyszła do nas grupa pań, tak po 40stce. Powiedziały, że pracują w domu opieki i muszą podnieść sobie kwalifikacje, chciały zapisać się na kierunek Opiekun Medyczny, ale z racji wymogów pracodawcy musiały mieć pewność, że kierunek ruszy. Na tamten moment, a było to już na krótko przed rozpoczęciem roku wiedziałam, z całą pewnością, że nie ma na to szans bo jest za mało chętnych na ten kierunek, ale nie mogłam tego powiedzieć. Spojrzałam na koleżankę siedzącą obok i korzystając z okazji, że odwróciła wzrok pokręciłam tylko głową dając paniom do zrozumienia, że nie. 
Panie zrozumiały chyba, że nie powinnam im tego mówić więc tylko cicho podziękowały, uśmiechnęły się i nie wróciły, a miesiąc później spotkałam je na korytarzu innej, konkurencyjnej szkoły do której się zapisałam na kierunek, który u nas nie miał szans się otworzyć. 

Po tamtej sytuacji nabrałam odwagi i jeśli widziałam, że ktoś trafił do tej szkoły z ambicją nauki zawodu (bo wbrew pozorom najwięcej przychodziło tam ludzi, którzy po prostu "musieli" zapisać się do "jakiejś" szkoły) to starałam się ich namawiać na wybór innej placówki. Nie było tych osób wiele, ale najbardziej zapamiętałam te, które spotkałam później w tej szkole, do której sama się zapisałam do szkoły policealnej. Panie z domu opieki, licealista Adrian, Maja florystka... 

Może to nieuczciwe względem pracodawcy, ale i on był nieuczciwy. Pracowałam przez miesiąc bez umowy. Dzień w dzień słyszałam, że umowa będzie, że to centrala musi przesłać, że coś tam. W końcu dostałam jakąś na odczepnego bodajże na 3 dni i tekst, że przyjedzie ktoś z centrali i przywiezie umowę a ta jest tak na razie. Trzy dni później już mnie nie zobaczyli. Nie ma umowy, nie ma pracownika. Jak później gdzieś usłyszałam - szukali jelenia, który pomoże tej dziewczynie z sekretariatu w czasie kiedy jest najwięcej pracy. Jak możecie się domyślić - pracowałam za darmo. 

Ale tu gdzie skończył się jeden problem, zaczął się kolejny - poszukiwanie pracy. Jesteś młoda, ambitna, znasz angielski, masz doświadczenie w pracy biurowej, wprawdzie nie studiowałaś ale nikomu to niby nie przeszkadza - w wymaganiach podają wykształcenie średnie. Wszyscy są tobą zachwyceni na rozmowach, a potem nawet nie oddzwaniają. A gdy ty dzwonisz słyszysz, że jesteś za młoda - masz za małe doświadczenie (mając 24 lata ciężko mieć jeszcze większe niż - jak wtedy w moim przypadku 5 letnie), nie masz studiów i tak w ogóle to szkoda że nie znasz niemieckiego. Znalazł się też taki wielki biznesmen, który zatrudnił mnie od zaraz, nawet dał umowę na czas nieokreślony, płacił solidnie, ale po pół roku stwierdził, że nie spełniam jego oczekiwań - co ciekawe, było to tuż po tym, gdy zastępowałam koleżankę będącą na urlopie i zaczęłam odbierać wezwania do zapłaty od elektrowni, gazowni czy wodociągów dotyczące innych nieruchomości należących do spółki, a następnie pokazywać je szefowi. Kilka lat później podczas pracy w sądzie, w wydziale karnym miałam na wokandzie jego nazwisko - okazało się, że strasznie śliski z niego "biznesmen".

Generalnie, zazdroszczę ludziom, którzy nie mają problemu z poszukiwaniem pracy. Ja na szczęście nie jestem na tym etapie, od tamtej pory minęło pięć lat i wiele się zmieniło, ale kto wie co będzie kiedyś? 

Znacie takie historie? Przeżyliście coś podobnego? Może istnieje strona podobna do "Omijać z daleka"?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz