Jakub Ćwiek, Drelich. Prosto w splot.

poniedziałek, 5 kwietnia 2021


Data premiery: 24 marca 2021 r.


Jakuba Ćwieka poznałam w zeszłym roku, przy okazji premiery Topiela. Gdzieś tam wcześniej miałam okazję czytać jeszcze Bezpańskiego. Balladę o byłym gliniarzu, ale ta lektura mnie tak nie porwała i teraz, kiedy jestem po Topielu i Drelichu, wiem dlaczego. Bo wtedy autor nie dał z siebie wszystkiego. Widać to bardzo wyraźnie zarówno w tej poprzedniej książce, o której pisałam 11 czerwca 2020 roku - Topiel.

Jak to autor powiedział podczas jednego ze swoich wystąpień (ponieważ oprócz pisania zajmuje się między innymi stand - upem, co wychodzi mu równie dobrze) kobieta nigdy nie powinna przepraszać, za dźwięki, które z siebie wydaje, gdy się dobrze bawi. Ja bawiłam się świetnie przy lekturze Drelicha, co rusz nabierałam gwałtownie powietrze by potem z sykiem je wypuścić, zdarzało mi się ponoć nawet wchodzić w dialogi z postaciami, co naprawdę nie zdarza mi się często! Choć z pewnością Drelich nie jest komedią, a więc i zabawa jako taką zabawą nie była, to wierzcie mi, że nie sposób się było od tej lektury oderwać. 

Obaj panowie są bardzo hipnotyzujący. 

Jakub Ćwiek tym swoim stylem. Takim mocnym, a jednocześnie ma się wrażenie lekkim, jakby siedział obok ciebie i opowiadał ci tę całą historię przy drinku. Ten styl jest taki naturalny, słowa niewyszukane, bohaterowie realni, prości, bez wymyślania skomplikowanych zainteresowań, imion z kosmosu czy Bóg jeden wie czego. Jest po prostu Marek, Milena, Iza, Zbyszek. 

Marek Drelich tym swoim byciem. Taki niepozorny, a jednak wyjątkowy. Zaimponował mi swoim opanowaniem, analitycznym podejściem do sytuacji, a przy tym nie był za bardzo wydmuchany, sztuczny. Nie był literacką wersją Punishera ani kogokolwiek podobnego, co oczywiście jest w pełni zasługą autora. 

Wiesz, co różni chłopca od mężczyzny? Tego pierwszego ruszyłaby sama idea, że jego mama komuś całuje siusiaka, a mężczyznę, że robi to za pieniądze.

Ale do rzeczy.

Cała akcja dzieje się przez splot niefortunnych wydarzeń. Kojarzycie te akcje z naciąganiem samotnych kobiet przez pseudo amerykańskich żołnierzy? Moja znajoma sama pisała z takim, co to niby stacjonuje w Kabulu i niemal od razu prosił ją o jakieś przysługi finansowe. Ona oczywiście od razu się pokapowała, że coś jest nie tak, ale kilka dni później w radiu już mówili o tym samym facecie, że naciągnął kilka naiwnych kobiet. I właśnie taki oszust, używając starych zdjęć Marka Drelicha koresponduje sobie z Mileną Wójcik, żoną pewnego gangstera z Gdańska. Już na samym początku mężulek dowiaduje się o tym i tu zaczyna się cała historia, bo rozpoczyna łowy, mające na celu rzecz jasna ukatrupienie kochasia małżonki. No. I jeśli chodzi o plan Wójcika to by było na tyle bo rzekomego kochasia nie docenił. Więcej zdradzać nie będę, po prostu musicie to przeczytać. Marek Drelich to kolejny obowiązkowy bohater literacki w kryminalnym atlasie Polski, którego musicie znać. 


Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Marginesy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz