Jarosław Czechowicz, Gorsza

czwartek, 15 kwietnia 2021

 


Data premiery: 14 kwietnia 2021 r.


Dwanaście godzin. 

Tyle trwa główny wątek tej historii. Magda, główna bohaterka najnowszej powieści Jarosława Czechowicza to krakowianka, która wiedzie spokojne, samotne życie. Mieszka w domu odziedziczonym po przybranych rodzicach i pracuje jako kierowca w krakowskim MPK. Jedyną bliską jej osobą jest Igor, przyjaciel, którego poznała jeszcze w czasach szkolnych, z którym połączyła ją niezwykła więź na skutek prześladowań, których oboje doświadczyli ze strony Renaty Pęczak.

I właśnie teraz, wiele lat po tych wydarzeniach przypadkowe spotkanie z Renatą Pęczak, a później kolejnymi kobietami, które Magda pamiętała z czasów szkolnych aż nazbyt dobrze - Ewą Kwiatkowską i Beatą Kownacką, sprawiły, że w bohaterce obudziły się uśpione przez lata demony. 

Wszyscy rodzice kochają dzieci (...) Ale najlepiej, żeby dzieci były dokładnie takie, jak oni sobie wyobrażają. Wtedy mogą kochać na całego. Kochają w nas swoje mniej lub bardziej chore wyobrażenia.

Nie ma sensu rozwodzić się dalej nad fabułą bo i nie da się tego zrobić bez zdradzania Wam jej przebiegu, skupię się zatem na tym, co najistotniejsze. Przyznam szczerze, tak z ręką na sercu, że historia Magdy wydaje mi się mocno naciągana, szczególnie w kwestii tego, że w każdej kolejnej szkole trafiała na nową dręczycielkę, a także, że po tylu latach postanowiła się na nich zemścić. Nie lubię o tym mówić, ale nikt z moich czytelników raczej o tym nie wie, więc przy okazji tej recenzji podzielę się z Wami pewnym faktem na swój temat. W podstawówce byłam w podobnej sytuacji jak Magda. Choć nigdy nic nikomu nie zrobiłam to w klasie nie miałam raczej koleżanek za wyjątkiem jednej, która miała tak samo jak ja. Inne dziewczyny śmiały się ze mnie, a dwóch chłopaków, Emil i Mateusz ciągle mnie gnębili. Nie było dnia żeby nie zniszczyli mi jakiegoś zeszytu, nie ubrudzili krzesła. Kiedyś nawet popisali mi nowy płaszcz długopisem, czego nie dało się sprać. Szczególnie bałam się Mateusza, który wracał  do domu tą samą drogą co ja. Innej nie było. Kończyło się to na ogół oplutymi włosami, plecakiem w rowie, a zimą całymi ciuchami mokrymi na skutek wrzucenia mnie w zaspy i zasypania śniegiem. Ktoś powie, że to niewinne wygłupy, ale mnie wcale nie było do śmiechu, a fakt że wszyscy mieli z tego niezły ubaw niczego nie ułatwiał. Raz, drugi i trzeci powiedziałam rodzicom, ale usłyszałam tylko "nie wiesz jak sobie poradzić?" albo jak inne dziewczyny śmiały się z moich ubrań słyszałam "mówią tak bo ci zazdroszczą". Piszę to po to żebyście wiedzieli, że rozumiem przez co przeszła Magda, za to nie rozumiem logiki tego mszczenia się po tylu latach. Ja ze swoimi oprawcami rozmawiam normalnie, jesteśmy dorośli i nie rozpamiętujemy - ba! jeden nawet jest aktualnie moim sąsiadem!

Bo ludzie to debile. Potrzebują cię tylko wtedy, kiedy mają z ciebie jakieś korzyści. 

Magda miała wyjątkowego pecha, inaczej nie można tego nazwać. Jest to niezwykle nieprawdopodobne, że zamiast uwolnić się od dręczycielki, dosłownie wpadała z deszczu pod rynnę, gdy w jej życiu pojawiała się kolejna. 

Cztery godziny. 

Tyle zajęło mi przeczytanie tej książki.

Szczególnie bardzo podobało mi się to, jak autor opisał typowy dzień z życia kierowcy autobusu. Nic spektakularnego, ale takie niuanse są niezwykle istotne. Dobrze czyta się książkę, w której można się odnaleźć, kiedy czytasz "linia 204" i wiesz, że jedzie ona z Czerwonych Maków do Wieliczki, a czytając "linia 144" wiesz, że chodzi o autobus, który przecina niemal całe miasto od Azorów przez Rondo Grunwaldzkie z widokiem na Wawel do Rżąki. Choć krakowianka ze mnie żadna, mieszkałam w tym pięknym mieście przez kilka miesięcy i poruszałam się komunikacją miejską, szczególnie często linią 144. 

Warto zwrócić uwagę na portrety psychologiczne bohaterów:

- Magda, osoba mocno spaczona psychicznie, pomijając fakt tego, co zrobiła pozostałym bohaterkom o jej zaburzeniu świadczy również fakt, w jaki sposób doprowadziła do rozstania z mężem. Nikt, kto zdrowo postrzega świat nie wchodzi do łóżka z przyjacielem tylko po to by udać przed mężem romans.

- Beata, jedna z tych złych szkolnych koleżanek, która tak naprawdę najmniej złego wyrządziła i w zasadzie szczerze tego żałuje.

- Renata i Ewa, to kobiety, które zniszczyły psychikę Magdy nieodwracalnie i po latach w ogóle tego nie żałują, mało tego zdają się być dumne ze swojego postępowania.

Za dużo dobra od jednego człowieka może paradoksalnie do niego zniechęcić.

I mimo moich wątpliwości, co do realizmu wydarzeń uważam Gorszą za zdecydowanie jedną z Najlepszych książek jakie czytałam i jestem cholernie dumna, że autor jest Polakiem! Bo kto powiedział, że polscy autorzy nie mogą dobrze pisać? Czechowicz udowadnia, że mogą. 

Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Czarna Owca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz