Andrzej Chwalba i Wojciech Harpula / Cham i Pan. A nam, prostym, zewsząd nędza?

piątek, 25 listopada 2022


Język oryginału: Polski

Data wydania: 19 października 2022 r.

Wydawnictwo: Literackie



Analfabeci, bunt, cham, Drzymała, Głowacki, Hameryka, karczma, przednówek, Szela, zbiegostwo – oto wybrane tytuły rozdziałów książki Andrzeja Chwalby i Wojciecha Harpuli – znanego duetu autorów znakomitych książek historycznych. Nie jest to jednak leksykon dotyczący ludowej historii Polski. Każdy z rozdziałów to wieloaspektowa i wciągająca opowieść o historycznej roli oraz codziennej egzystencji ludzi, którzy stanowili trzy czwarte mieszkańców ziem Polski. Jakim zmianom ulegał przez wieki los polskiego chłopstwa? Jak wyglądały codzienne zmagania „chama” z „panem”? Co chłopi jedli i pili? Kto ich bił, kogo bili oni? W co wierzyli, kogo szanowali, kim pogardzali? W czym pokładali nadzieje?

Historia Polski była jak dotąd pisana przez tych, którzy państwem rządzili, a później, po jego utracie, próbowali je odzyskać. Nie była to jednak historia chłopów. W PRL-u, ale i w ostatnich latach, prace dotyczące włościan zazwyczaj skażone były ideologią. Andrzej Chwalba i Wojciech Harpula przedstawiają ich historię obiektywnie. Nie opowiadają się po żadnej ze stron, unikają publicystycznych uproszczeń, a zamiast łatwych odpowiedzi proponują rzetelną, opartą na umiejętnie wykorzystywanych źródłach opowieść oraz zagadnienia prowokujące do przemyśleń i własnych poszukiwań.


Sięgając po tę powieść spodziewałam się typowej literatury faktu, a dostałam - ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, jak najbardziej pozytywnemu - zbiór około 20 - 25 miniesejów o tematyce chłopskiej i pańszczyźnianej. Podobało mi się przede wszystkim to, jaki charakter ma ta powieść. Autorzy nie piszą o tym, o czym wszyscy już wiedzą, nie powtarzają schematu "pan jest zły a chłop uciemiężony". Oczywiście nie naginają rzeczywistości, ale skupiają się na innych aspektach życia chłopów, co czyni tę powieść niezwykle oryginalną i interesującą. 

Co ciekawe, zauważyłam, że niemałe kontrowersje u niektórych czytelników wywołał sam tytuł powieści i przyznam, że sięgnęłam po nią zaciekawiona właśnie nim. Okazuje się jednak, że wielu czytelników błędnie uznało, że panowie Chwalba i Harpula obrażają społeczeństwo chłopskie, ponieważ określenie Cham odbierane jest jako obelga, a tymczasem w epoce staropolskiej miało zupełnie inne znaczenie. Nawiązywało ono do biblijnego Chama, syna Noego i przypowieści o nim. Fragment z Księgi Rodzaju 9:18-27:

18 Synami Noego, którzy wyszli z arki, byli Sem, Cham i Jafet. Cham był ojcem Kanaana. 19 Ci trzej byli synami Noego i od nich to zaludniła się cała ziemia.
20 Noe był rolnikiem i on to pierwszy zasadził winnicę. 21 Gdy potem napił się wina, odurzył się [nim] i leżał nagi w swym namiocie. 22 Cham, ojciec Kanaana, ujrzawszy nagość swego ojca, powiedział o tym dwu swym braciom, którzy byli poza namiotem. 23 Wtedy Sem i Jafet wzięli płaszcz i trzymając go na ramionach, weszli tyłem do namiotu i przykryli nagość swego ojca; twarzy zaś swych nie odwracali, aby nie widzieć nagości swego ojca.
24 Kiedy Noe obudził się po odurzeniu winem i dowiedział się, co uczynił mu jego młodszy syn, 25 rzekł: "Niech będzie przeklęty Kanaan! Niech będzie najniższym sługą swych braci!" 26 A potem dodał: "Niech będzie błogosławiony Pan, Bóg Sema! Niech Kanaan będzie jego sługą! 27 Niech Bóg da Jafetowi dużą przestrzeń i niech on zamieszka w namiotach Sema, a Kanaan niech będzie jego sługą".

W skrócie ten nasz Cham miał oznaczać po prostu sługę i każdy kto doczytał do trzeciego rozdziału powinien to zrozumieć, ponieważ autorzy naprawdę bardzo obszernie wyjaśnili skąd wzięło się to określenie.

Jak już napisałam powieść panów Chwalby i Harpuli znacznie różni się od innych dzieł przedstawiających tematykę chłopów i panów. Tym samym ukazuje obie strony w nieco innym świetle, przy czym nie obstaje przy żadnej - a ja niezwykle chwalę sobie obiektywizm w powieściach historycznych. Uważam, że to obowiązkowa lektura dla tych, którzy uważają ludzi zamożniejszych i/lub wykształconych za złych nazywając ich nowobogackimi czy magistrami (spotkałam się z takim określeniem w stosunku do osoby wykształconej, co miało mieć charakter prześmiewczy). Co więcej uważam, że tego typu literatura powinna pojawiać się w zbiorze lektur. Dlaczego? Bo to jest historia, a historię przedstawia się taką jaka była. Ni mniej, ni więcej.

Podsumowując, oczywiście polecam.


Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Literackiemu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz