Aimee Molloy, Idealna Matka

poniedziałek, 29 kwietnia 2019


Cztery przyjaciółki.
Jedna decyzja.
Trzynaście dni koszmaru.

Winnie, Nell, Francie i Colette to cztery przyjaciółki, które swoje pierwsze dzieci  urodziły w tym samym miesiącu - maju. Kobiety poznały się na portalu dla rodziców The Village i założyły klub Majowe Mamy, dzięki któremu mogły wymieniać się doświadczeniami, wspierać w trudnych chwilach, a przede wszystkim - po prostu pogadać.



Nie ma większego bólu niż ból matki, której odebrano dziecko.
Winnie, a właściwie Gwendolyn jako jedyna z grupy jest samotną matką małego Midasa, o czym koleżanki dowiadują się dopiero kilka miesięcy po tym, jak się poznały. Postanawiają więc zorganizować sobie babski wieczór, który miałby zrelaksować je - a przede wszystkim Winnie po codziennych obowiązkach. Nell organizuje w tym celu swoją opiekunkę, która ma się zająć synkiem Winnie i wszystkie, szczęśliwe wychodzą do miejscowego baru. W trakcie spotkania ktoś porywa Midasa, a kobiety nie mogąc sobie wybaczyć, że nalegały na to spotkanie, rozpoczynają swoje własne śledztwo. Winnie w tym czasie przepada jak kamień w wodę, a media jak sępy rozszarpują kobiety ujawniając w prasie i telewizji zdjęcia z ferelnego wieczoru, ukazując je jako wyrodne matki. Ale czy zrobiły coś złego? Przecież nie były tam z dziećmi.
 

Pozostałe bohaterki, takie jak Colette - pisarka, Francie - żona znanego architekta czy Nell - szefowa działu w redakcji ogólnokrajowego czasopisma, również stają się obiektami linczu, gdy ktoś podkopuje pod nimi dołki i rozgłasza skrywane tajemnice z przeszłości. Kto stoi za zaginięciem chłopca? Kim tak naprawdę są Majowe Matki i kim jest tajemniczy Rodzynek?
W mieście nie da się pozostać na niego głuchym, na rytm dzieci. Śmiech i płacz o poranku, gromadki berbeci harcujących pod zraszaczami na podwórkach, niewidoczne z ulicy, kłócące się o miejsce na huśtawce na placach zabaw (...)
Choć Idealna Matka jest dla mnie bardziej dramatem niż thrillerem nie zmienia to faktu, że niesamowicie mi się ta książka podobała. Wciągnęła mnie bez reszty tak, że korzystając z ostatniego dnia wolnego od pracy, poświęciłam go w całości lekturze Aime Molloy. Autorka niesamowicie ukryła prawdziwego sprawcę, niemal do końca naprowadzając mnie na błędny trop, który ze smutkiem już przyjęłam do wiadomości, gdy nagle BUM! To było naprawdę dobre - uwierzcie. Chciałabym przeczytać kontynuację tej książki...


Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Czarna Owca.


Panna Jagiellonka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz