Phoebe Locke, Człowiek z Lasu

środa, 6 lutego 2019
Debiutancki thriller psychologiczny Phoebe Locke opowiada o Sadie Banner, która opuściła swojego męża i nowo narodzoną córeczkę z nikomu nie znanych przyczyn, by po szesnastu latach tak po prostu stanąć przed ich drzwiami i wrócić do życia jak gdyby wyszła tylko po mleko do sklepu. Dla mnie osobiście ta ich sielskość była niesamowicie głupia, nie wyobrażam sobie, że można nie mieć pretensji do takiej osoby i żyć z nią jakby nic się nie stało. Rozumiem jednak, że inne rozwiązanie nie było autorce na rękę, więc pomijam ten fakt.

Pozwalali problemom narastać w nadziei, że z czasem, z napływem kolejnych codziennych spraw, obrócą się w nicość. Albo staną się częścią tej tkanki, z której wyrasta każda rodzina.
Niestety kolejnym minusem jest bardzo słabo rozwinięty wątek Człowieka z lasu. Liczyłam na coś więcej, na masowe morderstwa, po prostu na więcej Człowieka z lasu. Niepotrzebnie autorka w ogóle wyskoczyła z opisaniem akcji dwa lata po wydarzeniach tj. w 2018 roku, gdy ekipa telewizyjna kręciła materiał o Sadie i Amber. Bez sensu, naprawdę bez sensu. Czy nie lepiej przyłożyć się porządnie do opisania historii we właściwym czasie? I tak już były wstawki z przeszłości, więc... Aa nieważne.

Ten thriller zapowiadał się naprawdę świetnie. Przerażająca legenda i mroczne tajemnice głównej bohaterki sprawiały, że przewracałam kartkę za kartką ciekawa finału tej historii.
Problem w tym, że autorka trochę się pogubiła w całej wymyślonej przez siebie fabule i momentami panował zbyt duży do ogarnięcia chaos.

Na tym polega cała sztuka - dobra gospodyni musi być świadoma tego, jak jej dom i zachowanie wpływają na samopoczucie oraz reakcje innych.
Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że po raz pierwszy zawiodłam się na thrillerze psychologicznym z tej serii.
Zazwyczaj staram się być łaskawa dla debiutantów, ale w przypadku Pani Locke nie widzę absolutnie żadnego potencjału. Chaos, masa niedopracowanych wątków i masakrycznie nielogiczne i niespójne z wątkami zakończenie.



Dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz