Michelle Adams, Moja Siostra

czwartek, 11 października 2018
 Pewnych drzwi lepiej nie otwierać - szepcze. - A niektóre nie tylko pozostawić zamknięte, ale zastawione regałem pełnym fotografii.
Moja siostra nie jest idealnym thrillerem psychologicznym, czuć w niej debiutem autorki i jak na dłoni widać wiele niedociągnięć. Mimo to nie potrafiłam jej odłożyć, a gdy już zmusiłam się do tego, nie mogłam przestać o niej myśleć. Czy to podczas sprzątania, gotowania czy kąpieli - ciągle myślałam o tym, co ukrywała rodzina Harringford.

Główna bohaterka, anestezjolog Irini Harringford otrzymuje telefon od swojej starszej siostry Elle, w którym ta informuje ją o śmierci matki. Naturalna kolej rzeczy można by powiedzieć, ale nie w tym przypadku.
Irini z niewiadomego powodu została oddana pod opiekę swojej ciotce gdy miała raptem trzy latka. Rodzice nie utrzymywali z nią kontaktu i nie pozwalali na to również jej siostrze, trudno zatem dziwić się Irini, że przez całe życie czuła się jak niepotrzebny rupieć wyrzucony na śmietnik. Zapewne więc nie pojechałaby na pogrzeb kobiety, która praktycznie była jej obca, gdyby nie chęć poznania odpowiedzi na nurtujące ją pytania. O ile to działanie jestem w stanie zrozumieć, to kompletnie nie pojmuję toku myślenia bohaterki. Tu niby całe życie ucieka przed Elle, a jednak lgnie do niej jak zaczarowana. Autorka stworzyła Irini jako kompletnie nieporadną życiowo kobietę po trzydziestce, bez perspektyw na przyszłość i stabilizacji w życiu - typowy łatwy cel dla manipulatorki.

Kiedy nasi rodzice umierają, zabierają ze sobą część nas, tę, która zawsze do nich należała.
Już od pierwszych stron dało się wyczuć, że Elle nie jest normalna - choć to spore niedomówienie. Kobieta nie dość, że sztukę manipulacji opanowała do perfekcji to jeszcze była niebezpieczna i przebiegła.
Biorąc pod uwagę stan psychiczny Elle miałam pewną teorię na temat oddania Irini jeszcze na długo przed rozwiązaniem, jednak autorce udało się mnie zaskoczyć, znacznie ubarwiając mój scenariusz. Przyznam, że trochę niespójnie zgrała ze sobą niektóre elementy układanki, a kilka ciekawie zapowiadających się wątków pozostawiła niewyjaśnionych, nie zmienia to jednak faktu, że Moją Siostrę czyta się całkiem dobrze i szczerze mogę ją polecić. 



Dziekuję za egzemplarz wydawnictwu Czarna Owca.

Panna Jagiellonka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz