Beata Majewska, "Baśnik"

poniedziałek, 12 lutego 2018

Jak to jest, że najdłużej pamiętamy słowa, które padły z ust kogoś, kto już nigdy nie wypowie ani jednego?

Jak wspomniałam już na Instagramie, pierwsze trzy części traktowały o osobach z jednego otoczenia i byłam ciekawa, czy tym razem również tak będzie, ponieważ o ile Baśnik należy do serii Konkurs na żonę, to nie kojarzyłam z poprzednich części bohaterki imieniem Basia.

Nigdy nie jest za późno, by szukać szczęścia.

Autorka wyszła z kręgu znajomych bohatera z pierwszej części, ale została przy kręgach wyższych sfer. Basia to rozwódka po trzydziestce, która nie potrafi podnieść się po upokorzeniu jakiego dopuścił się jej mąż Jerzy, gdy po latach znęcania się nad nią, wymienił ją sobie na nowszy model.
Za namową przyjaciółki starała się jednak zebrać do kupy i zajęła się pracą w swoim klubie fitness, gdzie poznała o dziesięć lat młodszego Marcina. Nie trzeba dodawać, że oboje od razu poczuli do siebie jakąś chemię, ale Basia się bała. Bała się otworzyć, spróbować.
Strach przed związkiem ma podobną strukturę do lęku wysokości - nie boimy się samej odległości dzielącej nas od ziemi tylko upadku. I podobnie z miłością - nie boimy się otwierać dla kogoś serca, powstrzymuje nas jednak strach przed tym, że to serce znów będzie złamane.
A tego Basia bała się najbardziej.

Każdy, nawet najsłabszy błysk radości powinien być dla nas cenny. Choćby przez to, że jest taki ulotny. Trzeba się spieszyć, brać życie garściami, bo wystarczy chwila i stracimy szansę na bycie szczęśliwymi. Na bycie w ogóle.

Marcin na szczęście był bardzo uparty i dzielnie walczył o to, by Basia dała im szansę. I owszem w pewnym sensie mu się udało, a wtedy znów pojawił się Jerzy.. Jaka ja byłam wściekła na Baśkę! Kipiałam ze złości, gdy ona pozwoliła mu zostać, a potem jeszcze.. Nie, więcej nie zdradzę.

Czy będzie happy end? Mogłabym tego też nie zdradzać, ale każdy, kto czytał wcześniejsze powieści zdaje sobie sprawę z tego, że finały w nich raczej są szczęśliwe. Podobnie będzie i tym razem, choć takiego zakończenia na pewno nikt nie będzie się spodziewał.

Zbyt krótko tu jesteśmy i zbyt szybko mijają nasze dni, aby je marnować na zbędne analizy potencjalnych zysków, szans i zagrożeń.

Kolejny raz przeczytałam w jeden dzień. Cóż to za frajda tak szybko kończyć?! Ale nie mogłam, po prostu nie mogłam się oderwać. Pani Majewska przyciąga jak magnes. Nietuzinkowi bohaterowie: Basia sierotka, waleczny Marcin, zołza Karolina i najlepsza na świecie przyjaciółka Lilka - ta ostatnia wymiata charakterkiem 👌a poza nimi oczywiście tak, jak wspomniałam fabuła, która nie jest słodka jak miód i ckliwa do przesady. Jest prosta. I niesamowicie piękna w swej prostocie.

Uwielbiam i polecam.
Mam nadzieję, że kiedyś poznam autorkę osobiście 🖤

Dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat za możliwość przeczytania tej książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz