Eka Kurniawan, Człowiek Tygrys
wtorek, 23 stycznia 2018
Eka Kurniawan jest porównywany z Murakamim jednak zupełnie nic mi to nie mówiło, bo wstyd przyznać, ale nie czytałam żadnej powieści, której autorem jest Haruki Murakami.
Postanowiłam jednak zaryzykować i po rewelacyjnych ocenach innych czytelników, sięgnęłam po CZŁOWIEKA TYGRYSA.
I co?
Nie napiszę, że genialna, że szokująca ani nawet, że arcydzieło. Te słowa są zbyt pospolite by opisywać nimi tak niepospolitą powieść.
Pozornie jest to kryminał - ale tylko pozornie. Morderstwo miejscowego babiarza jest wątkiem pobocznym, choć ma swoje pięć minut w finale. Nie od dziś wiadomo, że choć Indonezja jest krajem pięknym i każdy podróżnik w swoich programach spędza czas wśród tubylców, to prawda jest taka, że kobiety wcale tak kolorowo tam nie mają. Kobieta, której dotyczy ta powieść to matka głównego bohatera - Naraeni.
Katowana przez męża, nieszczęśliwa kobieta kusi się na romans z mężem położnej, u której pracuje.
Z tego romansu pojawia się ciąża jednak Naraeni nie płacze z tego powodu - cieszy się jak nigdy dotąd mimo iż urodziła już dwójkę dzieci. Czekała na to dziecko z nadzieją, że kochanek zaopiekuje się nimi i wyzwoli z dotychczasowego życia.
Wydarzenia, które miały później miejsce doprowadziły dwudziestoletniego syna kobiety Margio do czynu, o który nikt by go nie podejrzewał - nawet on sam.
Jak wspomniałam - nie czytałam Murakamiego, ale czytałam Yanagiharę i jestem pewna, że każdy jej wielbiciel będzie zadowolony również z lektury Kurniawana.
Momentami powieść jest ciężka, ale nie nazwałabym jej nudną - mimo swojej niewielkiej objętości mieści w sobie ogromny bagaż emocjonalny.
Muszę nadrobić PIĘKNO TO BOLESNA RANA autora, a tymczasem CZŁOWIEK TYGRYS staje na półce obok Yanagihary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz