Remigiusz Mróz, "Behawiorysta"

piątek, 8 września 2017

O Behawioryście słyszałam wiele, naprawdę różnych opinii. Chyba właśnie dlatego przekładałam lekturę tej książki w nieskończoność. 
Niepotrzebnie.
Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. / str. 356
Remigiusz Mróz przyzwyczaił mnie już do tego, że rozpoczyna swoje powieści bez zbędnych ceregieli. Nie inaczej było w przypadku "Behawiorysty". 
Zamachowiec zamyka się w przedszkolu wraz z dziećmi i wychowawcami grożąc, że ich pozabija, a w internecie pojawia się transmisja na żywo, podczas której widzowie mają możliwość wydać wyrok śmierci. 
Każdy mógł odchylić cienką kurtynę i z zacisza własnego domu spojrzeć wprost na niedolę drugiego człowieka. / str. 47
Ponieważ sytuacja przekracza możliwości służb, prokurator Beata Drejer jest zmuszona prosić o pomoc byłego prokuratora - Gerarda Edlinga, którego nienawidzą wszyscy stróże prawa. O Edlingu wiadomo tylko tyle, że został dyscyplinarnie wydalony przez "aferę z dziewczyną" oraz, że jest wybitnym behawiorystą. Po dotarciu na miejsce szybko dociera do niego, że "Kompozytor" - jak zdążyli wszyscy ochrzcić zamachowca - jest zbyt pewny siebie i chce zostać schwytany. Ale w jakim celu?

Tymczasem głosowanie dobiega końca i ginie pierwsza ofiara Kompozytora. Antyterroryści wpadają do przedszkola, ujmują psychopatę i koniec historii.
No niezupełnie. 
Oto twoje nuty - powiedział zamachowiec. - Wybierz dobrze, bo od twojego ruchu zależy melodia ich życia. / str. 30
Wiecie, co najbardziej mnie przeraziło w tej historii? Nie brutalność scen, nie Kompozytor. Realizm. To, co przedstawił Remigiusz Mróz jest jak najbardziej możliwe. Kompozytor bawił się wszystkimi od samego początku, zaplanował starannie każdy swój krok i przewidział krok przeciwnika. A tym przeciwnikiem był Gerard Edling. Wszystko miało doprowadzić do wyeliminowania behawiorysty z życia. Nie zabicia go - wyeliminowania. 

Choć teoretycznie sprawiedliwości stała się zadość, a zamachowiec dostał to, na co od początku zasłużył - to on ostatecznie wygrał. A jego wspólnik cieszy się wolnością i nic tego nie zmieni. 
Przynajmniej w tej części... ;)
Co oczy zobaczą, tego pamięć nie wymaże. / str. 49
A tak poza fabułą, to strasznie muszę pochwalić autora za to, że nas w swoich książkach edukuje! Nie macie pojęcia ile przydatnych zasad dobrego wychowania nauczyłam się przy okazji tej lektury! :)


Książka bez szczęśliwego zakończenia, jedna z najlepszych w dorobku Remigiusza Mroza. Bezdyskusyjnie. 





Polecam,
Panna Jagiellonka



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz