Stephen King, "Christine" / Rec.
piątek, 10 lutego 2017Dzień dobry !
Opowiem Wam dziś o Christine.
O związku Christine z Arnoldem.
O związku Christine z Arnoldem.
To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Siedemnastoletni Arnie zobaczył Christine i zdecydował, że musi należeć do niego.
Zafascynowany, nie słuchał ostrzeżeń najlepszego przyjaciela ani swojej dziewczyny,
która go w końcu opuściła, pokonana przez rywalkę.
Rodzice, przyjaciele i wrogowie Arniego przekonali się, co znaczy stanąć na drodze mściwej i bezlitosnej Christine.
Bo Christine to nie kobieta.
To siejący zło i śmierć plymouth fury rocznik 1958, samochód widmo.
Dokładnie to jest napisane na zakładce książki i uważam, że całkowicie by wystarczyło do opisania Wam tej książki.
Do Christine powróciłam po raz trzeci z równie wielką fascynacją jak wtedy gdy czytałam ją po raz pierwszy.
Kiedy przeczytałam opis na okładce, treść książki wydała mi się zbyt dziwaczna i nawet jak na horror zbyt mało wiarygodna, by się porządnie przestraszyć. Jednak gdy tylko zaczęłam ją czytać, zmieniłam zdanie. Książka już od pierwszych stron przykuwa uwagę czytelnika, a groza potęguje się z każdą chwilą.
Nastolatek Arnie Cunningham,nieśmiały, zakompleksiony i niezdarny w stosunkach damsko - męskich, postanawia odnowić stary grat, który zauroczył go od pierwszego wejrzenia. Zaczyna traktować go jak żywą istotę, a jego dawny właściciel przedstawia mu go jako Christine. Coraz bardziej dziwaczne zachowanie Arnolda budzi niepokój jego dziewczyny i przyjaciela.
Wkrótce okazuje się, że Christine ma własną osobowość i to nie byle jaką; zdaje się odwzajemniać uczucie Arniego, a jest przy tym szalenie zaborcza i mściwa, wkrótce przekonują się o tym wszyscy, którzy mieli nieszczęście stanąć jej na drodze...
Książka naprawdę mnie przeraziła. Niesamowite było to, jak pod wpływem Christine zmieniała się osobowość Arniego. Mistrzowsko zostały też opisane momenty jej ataków na niczego nie podejrzewające ofiary.
Do Christine powróciłam po raz trzeci z równie wielką fascynacją jak wtedy gdy czytałam ją po raz pierwszy.
Kiedy przeczytałam opis na okładce, treść książki wydała mi się zbyt dziwaczna i nawet jak na horror zbyt mało wiarygodna, by się porządnie przestraszyć. Jednak gdy tylko zaczęłam ją czytać, zmieniłam zdanie. Książka już od pierwszych stron przykuwa uwagę czytelnika, a groza potęguje się z każdą chwilą.
Nastolatek Arnie Cunningham,nieśmiały, zakompleksiony i niezdarny w stosunkach damsko - męskich, postanawia odnowić stary grat, który zauroczył go od pierwszego wejrzenia. Zaczyna traktować go jak żywą istotę, a jego dawny właściciel przedstawia mu go jako Christine. Coraz bardziej dziwaczne zachowanie Arnolda budzi niepokój jego dziewczyny i przyjaciela.
Wkrótce okazuje się, że Christine ma własną osobowość i to nie byle jaką; zdaje się odwzajemniać uczucie Arniego, a jest przy tym szalenie zaborcza i mściwa, wkrótce przekonują się o tym wszyscy, którzy mieli nieszczęście stanąć jej na drodze...
Książka naprawdę mnie przeraziła. Niesamowite było to, jak pod wpływem Christine zmieniała się osobowość Arniego. Mistrzowsko zostały też opisane momenty jej ataków na niczego nie podejrzewające ofiary.
Miłość jest jak morderca. Wcale nie jest ślepa. To kanibal o wyjątkowo ostrym wzroku. Przypomina wiecznie głodnego owada. A co je? (...) Pożera przyjaźń.Stephen King, Christine
Moim zdaniem jedna z najlepszych książek Kinga.
Jak to mówią: "Po prostu King. Nic dodać nic ująć."
Jak to mówią: "Po prostu King. Nic dodać nic ująć."
Panna Jagiellonka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz