Annie Ward - Piękne Zło

piątek, 16 września 2022

Tytuł oryginału: The Beautiful Bad
Data wydania: 21 stycznia 2020 r.
Seria: Thriller Psychologiczny
Wydawnictwo: Czarna Owca
Przekład: Agata Ostrowska

Zawsze po takim doświadczeniu czytelniczym zastanawiam się, co mnie skusiło do przeczytania tej książki. Było tak wiele znaków ostrzegawczych ale pełna optymizmu postanowiłam je zignorować. Tym bardziej, że dostałam taki soczysty prolog w postaci tajemniczego i - co by nie mówić - przerażającego telefonu na numer alarmowy.

Annie Ward próbuje sprzedać czytelnikom przeszłość, przedstawiając dwie beztroskie, żądne przygód amerykańskie dziewczyny, które najlepiej przeżywają swoje życie, pijąc i bawiąc się w rozdartej wojną Europie Wschodniej. Pomijając kwestię tego, że najzwyczajniej nie mogę pojąć jakim cudem z taką lekkością żyły obok tych strasznych wydarzeń, Maddie i Jo ewidentnie nie były najlepszymi przyjaciółkami, cokolwiek by one o sobie nie mówiły. Ciągle o siebie zazdrosne, ciągle się kłóciły i miały przed sobą tajemnice. Czy tak wygląda przyjaźń? I oczywiście jest jeszcze on - Ian. Facet, dla którego Madeline traci głowę, a Joanna pała do niego niewytłumaczalną nienawiścią. Wciąż powtarza, że to zły człowiek, że robi złe rzeczy, ale - uwaga spojler - nigdy nie dowiemy się CO TAKIEGO ROBIŁ. 

Powiedział "na zawsze". Zostanie ze mną, będzie smażył naleśniki, przysypiał na kanapie, majsterkował w garażu, będziemy jeździć na urocze wakacje nad morze i będziemy normalni. Wyobraziłam go sobie z dzieckiem na barana, na tych jego mocnych, szerokich barach, jak oglądają razem fajerwerki nad trawnikiem przed domem moich rodziców. Kiedy wyprowadzałam się z farmy, było to dość smutne miejsce. Moje siostry wyniosły się wiele lat wcześniej. Ale dawniej, kiedy byliśmy jeszcze dużą rodziną, odbywały się tu liczne pikniki i przyjęcia, przejażdżki na wozie z sianem i polowania na jajka wielkanocne.
Oferował mi trwałość. Choć już wcześniej wiedziałam, że go kocham, nie miałam pojęcia jak wspaniale będzie poczuć się w tej miłości pewnie i bezpiecznie.
Powiedziałam "tak".
Powyższy cytat to najpiękniejszy fragment tej książki i zarazem jeden z piękniejszych traktujących o miłości, jakie widziałam. Niestety, tylko on ratuje tę książkę przed wylądowaniem w kartonie "na sprzedaż".

Ramy czasowe fabuły są ruchome więc skaczemy między latami, kiedy Jo, Maddie i Ian przebywali w Europie, tygodniami i dniami przed morderstwem i aktualnymi wydarzeniami, czyli śledztwem prowadzonym przez Dianę Vargę. Generalnie nie przeszkadzają mi takie zabiegi, ale do tej historii wprowadziło to niewyobrażalny CHAOS. Tym bardziej, że opowiadały ją trzy osoby! Coś strasznego. Gdy gdzieś robiło się ciekawie, autorka stawiała kropkę i przenosiła nas do nic nie wnoszących wydarzeń z Europy lub ślimaczego śledztwa Vargi. Sama nie wiem, co było gorsze.

Odkrywanie tego, jak tak naprawdę wyglądało życie Maddie i Iana jest torturą. Nadmiernie rozwlekłe treści często przyćmiewają fabułę. Więcej czasu poświęca się na raczenie czytelników bezużytecznymi FRAGMENTAMI informacji, zamiast umacnianiu powiązań między jej postaciami lub dodawaniu wiarygodności ich zmaganiom; właśnie dlatego ta powieść mnie zmęczyła i zawiodła. I nawet gdybym mogła przymknąć oko na to wszystko, co napisałam wyżej, sama tajemnica jest tak bardzo OCZYWISTA. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz