C.J. Tudor, Płonące Dziewczyny

poniedziałek, 23 sierpnia 2021


Tytuł oryginału: The Burning Girls

Data wydania: 28 lipca 2021 r.

Tłumacz: Tomasz Wyżyński

Wydawnictwo: Czarna Owca


Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajnego, co by nie stało się wiadome. Dlatego, co mówicie w ciemności, będzie słyszane w świetle dziennym, a co na komorach na ucho szeptaliście, będzie rozgłaszane na dachach.*


Płonące Dziewczyny to trzecia już książka po Kredziarzu i Innych Ludziach autorstwa C. J. Tudor, którą miałam okazję i przyjemność przeczytać. Główną bohaterką, a właściwie bohaterkami są Jack (Jacqueline) i Flo (Florence) Brooks. Pastorka kościoła anglikańskiego i jej nastoletnia córka. Po niefortunnym wydarzeniu na parafii w Nottingham pastorka zostaje wysłana do - wydawać by się mogło - spokojnej, wręcz idyllicznej miejscowości Chapel Croft.

Wszyscy robimy niewielkie inwestycje w przyszłość. Kupujemy bilety na koncerty, rezerwujemy stoliki na kolacje, organizujemy wakacje. Nie wyobrażamy sobie, że może nigdy nie będziemy się nimi cieszyć, że jakieś przypadkowe wydarzenie albo spotkanie może pozbawić nas życia. Stawiamy na jutro. Każdy dzień to akt wiary, krok nad otchłanią.

I niemal od samego przyjazdu bohaterek okazuje się, że ta urokliwa angielska wieś nie ma w sobie nic z sielskości. Czy to za sprawą spalonych na stosie w XVI wieku mieszkańców wsi, czy może nastolatek które trzydzieści lat wcześniej zaginęły bez śladu? A może za sprawą siły, która pchnęła poprzednika Jack do samobójstwa?

Niezależnie od tego co kryje się w Chapel Croft, jedno jest pewne - każdy ma tu swoje tajemnice. Nawet... pastor Brooks.

Nie zawsze idziemy z duchem czasu. W którymś momencie życie pozostawia nas z tyłu. Usiłujemy je ścigać chodzikami i skuterami inwalidzkimi, ale nigdy nie potrafimy go dogonić.

Przyznam szczerze, że trochę mnie lektura zdezorientowała. Autorka wymyśliła naprawdę interesującą i pełną pokręconych ścieżek fabułę, fantastycznie też dobrała moim zdaniem bohaterów, ale w kilku momentach miałam wrażenie, że zapomniała o którejś ze ścieżek, a potem nagle jakby sobie o niej przypomniała i postawiła drogowskaz wyjaśniający dokąd prowadzi. A.. no cóż. Nie o to w tym wszystkim chodzi, prawda?

Tak było moim zdaniem z wątkiem Merry i Joy oraz z wątkiem brata pastor Brooks. Czy nawet z samą pastor Brooks, o której w jednym momencie tylko dowiadujemy się pewnych rewelacji, a potem nie wiadomo właściwie już nic. To trochę smutne, bo gdyby autorka troszkę uprościła tę historię to Płonące Dziewczyny mogłyby dorównać swoim poprzedniczkom, a tak się niestety nie stało.


Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Czarna Owca.




* Ewangelia Św. Łukasza, XII, 2-3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz