S.K. Tremayne, Zanim umarłam

poniedziałek, 15 lipca 2019
Wyobraź sobie, że wszyscy twoi bliscy ukrywają przed tobą mroczną tajemnicę.
Wyobraź sobie, że nikomu nie możesz ufać.

Nikomu.

Nawet sobie.
 
Zwłaszcza sobie.

Tytuł oryginału: Just Before I Died
Data premiery: 19 czerwca 2019r.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Thriller Psychologiczny
 
Dawno nie czytałam thrillera, którego akcja nieprzerwanie budziłaby moją ciekawość od pierwszej do ostatniej strony. Kath Redway z nieznanych nikomu powodów 31 grudnia wjechała do jeziora Burrator zostawiając list pożegnalny. Kobieta cudem została uratowana, ale w wyniku urazów głowy nie może przypomnieć sobie niczego w związku z wydarzeniami z dnia wypadku.

Początkowo nie może zrozumieć dlaczego jej mąż i córka nie cieszą się z tego, że żyje tylko są do niej nastawieni wrogo, a cierpiąca - prawdopodobnie na autyzm lub zespół aspergera dziesięciolecia córka zachowuje się dziwniej niż zwykle i bawi się martwymi zwierzętami układając z nich demoniczne wzory. Gdy w końcu dowiaduje się bardzo istotnego faktu odnośnie swojego wypadku, a konkretnie, że żadnego wypadku wcale nie było, a ona sama chciała popełnić samobójstwo - jest tą myślą przerażona i stara się zrozumieć, co takiego sprawiło że zamierzała porzucić swoją rodzinę, swoją jedyną córeczkę i to w tak egoistyczny sposób.

Z pomocą przychodzi jej bratowa Tessa, która jest z wykształcenia psychologiem i stawia sobie za punkt honoru pomoc Kath w ustaleniu, co się wydarzyło tamtego dnia zarówno z powodów zawodowych - gdyż w zawodzie na co dzień nie pracuję, jak i z tych osobistych jako krewna i przyjaciółka Kath. Kobiety starają się ułożyć chronologicznie plan wydarzeń, rozpytują sąsiadów, świadków zdarzenia i personel szpitala o wszystko, co pomogłoby Kath poukładać sobie ten dzień w głowie.

I wtedy właśnie pojawia tak dużo różnych opcji, że autor naprawdę miał w czym wybierać. Naprawdę nie chcę spojlerować więc już nie wspomnę dokładnie kim są osoby, które były na widelcu niemal do samego końca. Jeśli do czegoś miałabym się przyczepić to do tych czarownic, czarnej magii i całej tej mrocznej otoczki. Moim zdaniem było to zupełnie zbędne, ale rozumiem że w pewnym sensie miało to na celu ukazanie demoniczności pewnej osoby, która - jak się okazało - miała największy związek z tą całą historią.

Podsumowując, Zanim Umarłam to thriller na pograniczu horroru, w którym dzieje się dużo, a wszystko jest owiane mrocznymi sekretami. Nikt nie jest tym za kogo się podaje, nikomu nie można ufać, a w samym sercu tego wszystkiego jest wyjątkowa dziewczynka, która przejawia wyjątkowe zdolności porozumiewania się ze zwierzętami i wyczuwania nadchodzącego zła. Jestem pewna, że nadrobię pozostałe książki autora i na pewno zapisuję się na te, których jeszcze autor nie napisał. Co więcej - choć nie lubię oglądać ekranizacji książek, które wywarły na mnie dobre wrażenie, uważam że na podstawie tego thrillera ktoś mógłby stworzyć całkiem dobry horror.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz