Amy Lloyd, Niewinna żona
środa, 24 lipca 2019
Zaufanie.
Obsesja.
Mroczne tajemnice.
Tytuł oryginału: The Innocent Wife
Data premiery: 3 lipca 2019r.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Główną bohaterką tej historii jest mieszkająca w Wielkiej Brytanii Samantha, która ma obsesję na punkcie sprawy brutalnego morderstwa, które dwadzieścia lat wcześniej wstrząsnęło Stanami Zjednoczonymi. Może nie tyle na punkcie sprawy, co mężczyzny, który został o owe morderstwo oskarżony i odsiaduje wyrok oczekując na karę śmierci. Odkąd Dennis został skazany pojawiła się grupa ludzi, którzy stoją za nim murem i wierzą w jego niewinność. Na podstawie jego historii powstaje film dokumentalny i wiele publikacji, co sprawia, że ma on jeszcze więcej fanów, którzy za wszelką cenę walczą o jego wolność
Samantha tymczasem postanawia napisać do niego list i tak zaczyna się ich relacja. Początkowo niewinna, nie wiedzieć kiedy stała się bardzo poważna aż nieoficjalnie stworzyli pewnego rodzaju związek. Niedługo potem dziewczyna praktycznie rzuca całe swoje dotychczasowe życie i wyjeżdża do Stanów, pierwotnie tylko na jakiś czas by się z nim zobaczyć. Dennis widząc jej zaangażowanie, szybko jednak ją sobie omamił i w efekcie nie wiedzieć kiedy Samantha stała w sukni ślubnej obok zakutego w kajdany narzeczonego a ślubu udzielał im urzędnik w Zakładzie Karnym.
I o ile nie mam nic do Dennisa - jako bohater był całkiem porządnie dopracowany, był tajemniczy, zaskakujący i nieprzewidywalny. To Samantha jest jakimś totalnym nieporozumieniem... Szara, nijaka myszka, łatwowierna, naiwna - wprost idealny materiał do wykorzystania oczywiście, ale jakim cudem nagle staje się wojowniczką? Poza tym te jej ciągłe płacze i pojękiwania, zaborczość - myślę, że samo to mogłoby odrzucać od niej Dennisa. Tej dziewczyny po prostu nie dało się lubić.
Obsesja.
Mroczne tajemnice.
Tytuł oryginału: The Innocent Wife
Data premiery: 3 lipca 2019r.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Główną bohaterką tej historii jest mieszkająca w Wielkiej Brytanii Samantha, która ma obsesję na punkcie sprawy brutalnego morderstwa, które dwadzieścia lat wcześniej wstrząsnęło Stanami Zjednoczonymi. Może nie tyle na punkcie sprawy, co mężczyzny, który został o owe morderstwo oskarżony i odsiaduje wyrok oczekując na karę śmierci. Odkąd Dennis został skazany pojawiła się grupa ludzi, którzy stoją za nim murem i wierzą w jego niewinność. Na podstawie jego historii powstaje film dokumentalny i wiele publikacji, co sprawia, że ma on jeszcze więcej fanów, którzy za wszelką cenę walczą o jego wolność
Samantha tymczasem postanawia napisać do niego list i tak zaczyna się ich relacja. Początkowo niewinna, nie wiedzieć kiedy stała się bardzo poważna aż nieoficjalnie stworzyli pewnego rodzaju związek. Niedługo potem dziewczyna praktycznie rzuca całe swoje dotychczasowe życie i wyjeżdża do Stanów, pierwotnie tylko na jakiś czas by się z nim zobaczyć. Dennis widząc jej zaangażowanie, szybko jednak ją sobie omamił i w efekcie nie wiedzieć kiedy Samantha stała w sukni ślubnej obok zakutego w kajdany narzeczonego a ślubu udzielał im urzędnik w Zakładzie Karnym.
Nigdy nie ufaj kobiecie, która nie lubi innych kobiet.Właściwie mogła być z tego całkiem mocna książka, jednak coś poszło nie tak. Ani na moment nie odczułam napięcia, które rzekomo towarzyszyło innym czytelnikom, a spora część książki - chyba niemal do samego odkrycia Samanthy - jest zwyczajnie nudna. Takie pisanie o niczym. Najpierw listy, później widzenia i wspólne życie na wolności w otoczeniu kamer i mikrofonów. Było to nawet ciekawe ale nijak się miało do sedna sprawy.
I o ile nie mam nic do Dennisa - jako bohater był całkiem porządnie dopracowany, był tajemniczy, zaskakujący i nieprzewidywalny. To Samantha jest jakimś totalnym nieporozumieniem... Szara, nijaka myszka, łatwowierna, naiwna - wprost idealny materiał do wykorzystania oczywiście, ale jakim cudem nagle staje się wojowniczką? Poza tym te jej ciągłe płacze i pojękiwania, zaborczość - myślę, że samo to mogłoby odrzucać od niej Dennisa. Tej dziewczyny po prostu nie dało się lubić.
Choć jestem pewna, że w przypadku tej debiutantki nie sięgnę po kolejną jej powieść - której mimo wszystko jej życzę - bo nie widzę potencjału w Amy Lloyd, to dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za lekturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz