Maja Lunde, Ostatni
środa, 10 lutego 2021
Tytuł oryginału: Przewalskis hest
Cykl: Kwartet Klimatyczny
Tłumacz: Mateusz Topa
Sankt Petersburg, 1881 rok. Odnalezione w Mongolii kości nowego gatunku konia trafiają do zoologa Michaiła. Ten ze zdumieniem odkrywa, że szczątki do złudzenia przypominają szkielet prehistorycznego dzikiego zwierzęcia i marzy o wyprawie badawczej na stepy mongolskie. Czy awanturnik i poszukiwacz przygód Wolff pomoże mu ziścić to pragnienie?
Mongolia, 1992 rok. Karin wraz z synem Mathiasem zmierzają do Parku Narodowego Chustajn. Kobieta dorastała w rezydencji Hermana Göringa – Carinhall, gdzie konie Przewalskiego były trzymane w niewoli. Od tamtej pory nie ustaje w staraniach, żeby sprowadzić je z Europy do Mongolii, gdzie przed laty żyły na wolności. W końcu jest tego bliska. Jaką cenę przyjdzie jej zapłacić?
Norwegia, 2064 rok. Eva wraz z córką prowadzą podupadającą rodzinną farmę. Dokoła ruiny i zgliszcza, Europa powoli się rozpada, brakuje prądu i żywności, sąsiedzi wyjechali na północ. Nastoletnia Isa błaga matkę, żeby i one uciekły. Ale Eva nie chce opuścić zwierząt, zwłaszcza dzikiej klaczy, która spodziewa się źrebaka. Na dodatek pewnego dnia do ich drzwi puka tajemnicza kobieta, która szuka noclegu. Czy Louis ściągnie na nie zgubę?
Historia toczy się na kilku poziomach czasowych, tutaj w latach 1883, 1992 i 2064. Wspólnym mianownikiem opisanych wyżej wątków jest koń Przewalskiego. To była moja pierwsza powieść Mai Lunde. Dużo słyszałam i czytałam o poprzednich częściach Kwartetu Klimatycznego, czytałam również Śnieżną Siostrę i chciałam się dowiedzieć w czym tkwi geniusz Lunde.
Na pewno bardzo spodobał mi się jej styl pisania. Wszystkie postacie są dość powściągliwe. Tak naprawdę nie stworzyłam z nimi więzi, ale w jakiś sposób czułam się z nimi "połączona". Przede wszystkim z Michaiłem, którego poglądy były bardzo mi bliskie. Jednak czegoś tutaj brakowało. Naprawdę nie wiem, jaki był cel tej powieści, poza towarzyszeniem bohaterom w ich życiu. Dla mnie nie ma tu żadnej wartości dodanej, którą w jakikolwiek sposób zabieram ze sobą i chociaż czytało mi się tę powieść świetnie to niczego z niej nie wyniosłam. No, może za wyjątkiem ogromnego smutku, którym autorka zaraża niemal od pierwszych stron. Mogę sobie jedynie wyobrazić, do czego zmierzała autorka, ale nigdy nie zostało to nazwane. Nigdy nie podano powodów, dla których Isa i Eva żyją w świecie takim, jakim był. I nigdy nie powiedziano, jak to się stało. Brakowało mi tego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz