Claudia Pineiro, Klątwy

niedziela, 17 marca 2019
Claudia Pineiro nie była mi dotychczas znana, ale mimo średniej oceny na lubimyczytac.pl, czytałam kilka naprawdę dobrych opinii na temat Klątw cenionych przeze mnie blogerów.
Postanowiłam więc zapoznać się z tą "wstrząsającą powieścią o kulisach świata, w którym wszystkie chwyty są dozwolone".

Głównym bohaterem Klątw jest młody chłopak z argentyńskiej prowincji, który w poszukiwaniu jakiegoś celu i zmian w życiu przeprowadza się do urokliwego Buenos Aires. Za namową współlokatora postanawia razem z nim aplikować na stanowisko osobistego sekretarza Fernanda Roviry - znaczącego polityka, który - ku zdziwieniu zarówno Romana jak i jego kolegi Sebastiana  - postanawia przyjąć właśnie jego.
Jak łatwo przypuszczać Sabate początkowo uznał, że doświadczony polityk ujrzał w nim pewien potencjał, o którym ten nie miał bladego pojęcia, jednak z czasem okazało się, że Rovira miał wobec młodego mieszkańca prowincji zupełnie niepolityczne plany.
Każdy mężczyzna i każda kobieta noszą brzemię własnej klątwy. Niektórzy poświęcają całe swoje życie na to, żeby ją odczynić albo przezwyciężyć; sądzą, że są na tyle silni, by móc ją przechytrzyć, i tak oto od pierwszego do ostatniego dnia toczą absurdalną, nierówną i bezużyteczną walkę.
Ogólnie uważam pomysł za bardzo trafiony, choć momentami miałam spory problem z namówieniem samej siebie na dokończenie tejże książki. Pierwszym i chyba największym problemem tej powieści jest wątek Klątwy Alsiny - według mnie kompletnie niepotrzebne wstawki, nic nie wnoszące do treści, których niestety było bardzo dużo. Na dobrą sprawę nawet nie wiem, po co autorka zawracała sobie głowę osobą Alsiny, po co tworzyła wątek rzucania uroku. I tu powstaje problem drugi - przez te niepotrzebne wstawki i zajmowanie się kompletnie nieistotną w tym sporze osobą, właściwa akcja tj. konflikt między Romanem a Fernandem wybucha dopiero w drugiej połowie książki.
Poświęcamy całe życie, żeby rozszyfrować klątwę, z którą przychodzimy na świat, nasz los, karmę, grzech pierwotny, tragiczny konflikt, fatum, jakkolwiek chcielibyśmy to nazwać. Nie po to, żeby wypełnić sądzony nam los, ale po to, żeby od niego uciec. A przynajmniej po to, żeby wiedzieć, kogo mamy winić za nasze nieszczęścia.
W związku z powyższym, mam mieszane uczucia co do Klątw. Z jednej strony było to dobre, znakomicie pokazało jak działa współczesny świat i jak bezwzględni potrafią być politycy, a i sami bohaterowie byli doskonale dopracowani. Z drugiej jednak strony wątek Alsiny znacznie utrudniał mi czytanie już nie wspominając o tym, że był nużący i zbędny. Czy więc jestem zadowolona z tej lektury? No cóż - jestem. Lektura jaka by nie była zawsze przynosi nowe doświadczenia, a w tym przypadku sprawiła, że nie prędko sięgnę po kolejną książkę Claudii Pineiro.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Sonia Draga.

2 komentarze:

  1. Intrygujące. Ale, mimo wszystko, nie czuje się do końca przekonana. Może faktycznie byłoby lepiej, gdyby fabuła skupiała się tylko i wyłącznie na jednym wątku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie mam wrażenie. Wątek klątwy Alsiny chyba autorkę przytłoczył...

      Usuń