Anna Brzezińska, Woda na sicie - Apokryf czarownicy

wtorek, 18 września 2018
Woda na sicie

Po powieści historyczne zazwyczaj sięgam w ciemno, zwłaszcza gdy mam już pewne doświadczenie z autorem, tak jak w tym przypadku. Córki Wawelu sprawiły, że nie przeszłabym obojętnie obok Wody na sicie za nic w świecie, a dodatkową zachętą był intrygujący opis.

Mimo znikomego zainteresowania powieściami fantastycznymi urzekła mnie wizja świata, w którym żyją smoki. Oczami wyobraźni widziałam tę piękną dolinę Intestini położoną wysoko w górach, której mieszkańcy żyją z kopalni vermiglio - smoczej krwi. Łaknęłam szczegółów, opisów i informacji na temat takich miejsc jak La Volpe czy Sepolcro i koniecznie chciałam wczuć się w klimat miejsca inspirowanego renesansową Italią.

Przeszłość jest jak ciasto, które każdy miesi i wypieka wedle własnego upodobania z tego, co ma pod ręką.
 

Apokryf czarownicy

Jak tylko zobaczyłam podtytuł tej powieści wiedziałam, że La Vecchia nie będzie wyznawać swoich grzechów jak na spowiedzi. Monolog, którym jest cała powieść początkowo nie sprawiał mi problemów, ponieważ przyzwyczaiłam się już do unikatowego języka, którym operuje autorka. Bohaterka zgrabnie lawirowała między wspomnieniami z wczesnego dzieciństwa, opowieścią o życiu bękarcicy, a morderstwem mnicha i rzekomymi konszachtami z diabłem, w pewnym momencie - choć sama dokładnie nie wiem kiedy - chaos w zeznaniach La Vecchi i przesyt w ukwieceniu języka zaczął mi ciążyć do tego stopnia, że musiałam sobie tę lekturę dawkować.

W efekcie liczącą zaledwie 363 strony powieść czytałam niemal dwa razy dłużej niż jej dużo obszerniejszą, starszą siostrę - Córki Wawelu.

Czyny zaszczepione na korzeniu miłosierdzia wyradzają się niekiedy bardzo gorzkim owocem.

W ogólnej ocenie przyznaję, że Pani Brzezińska pisze naprawdę fantastycznie, jednak odnoszę wrażenie, że niezupełnie wiem, o czym czytałam. Autorka miała oryginalny pomysł na fabułę, a ja sięgnęłam po nią z nadzieją na opowieść, w której smoki będą miały swoje pięć minut. Niestety - na pomyśle się skończyło, a Pani Brzezińska nie wykorzystała w pełni potencjału tak świetnego tła - Doliny Intestini i vermiglio - smoczej krwi, zostawiając nas w ponurych lochach inkwizycji byśmy wysłuchali opowieści La Vecchi.

 Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Literackiemu.


Panna Jagiellonka

1 komentarz: