John Marrs, Dopasowani

wtorek, 28 listopada 2017

Czy biologia może nam dyktować kogo mamy kochać? Dopasowani - thriller, który był dla mnie wielkim zaskoczeniem.


Załóżmy, że jest taka możliwość. John Marrs stworzył świat, w którym zamiast typowych portali randkowy i agencji matrymonialnych jest firma: Znajdź swoją drugą połówkę
Sprawa jest prosta. Człowiek się loguje, wypełnia formularz, wysyła próbkę do badań (coś jak przy rejestracji w fundacji DKMS) i czeka na wyniki dopasowania. Brzmi rajsko, prawda? 
Mimo, że wciąż nie było fajerwerków, czuła się przy nim bezpieczna i rozluźniona. Odbyli tyle rozmów, że stał się jej najlepszym przyjacielem, a nie tylko połówką. Może to nawet ważniejsze niż wszystko inne, pomyślała. Może to jest istotą miłości: bycie z kimś, kiedy słońce wstaje. 
Ale co jeśli mężczyzna jest w długoletnim związku i wraz z partnerką, tuż przed ślubem decydują się "sprawdzić" czy są sobie pisani i okazuje się, że dla niej nie ma nikogo, a dla jemu pisany jest mężczyzna?
A co jeśli seryjnemu mordercy pisana jest przyszłość z policjantką?
A jeśli kobieta, która szuka szczęścia po tym jak mąż opuścił ją w imię "przeznaczenia", znajduje miłość swojego życia, która jest od niej młodsza i... nie żyje?
Powinowactwo genetyczne nie zważa na płeć, kolor skóry czy to, jakiego boga zdecydowałeś się czcić. Połączyło ludzi wszelkich ras i wyznań w jedność jakiej świat dotąd nie znał. Proszę, pokaż mi, co ty zrobiłeś żeby ludzie byli dla siebie lepsi.
Mówi się, że nauka nigdy się nie myli, ale czy powinno się manipulować uczuciami? Z drugiej jednak strony to by było bardzo fascynujące doświadczenie móc poznać osobę, która jest nam zapisana w genach. Co byśmy wtedy czuli? Miłość od pierwszego wejrzenia? Motylki? Zrozumienie? Chęć ciągłej rozmowy? 
A może to czysta psychologia? Wmawiasz komuś, że ta osoba jest jej pisana a ona pragnąc szczęścia i miłości wierzy w to, że właśnie TĄ osobę powinna pokochać. 
Jak by jednak nie było to wizja genetycznego łączenia ludzi w pary jest trochę przerażająca. W świecie stworzonym przez Johna Marrsa blisko jest do wizji przyszłości całkowicie opanowanej przez komputer - a te zawsze mnie przerażały.

Niestety ten thriller ma też wady, mianowicie miałam nadzieję, że więcej dowiem się o tym wspaniałym odkryciu Ellie i o jego efektach. Historie tych kilku osób były ciekawe choć czegoś mi w nich brakowało: Nick i Alexander - okej, Christopher i Amy - też dobrze. Ale co z Jade i Kevinem? Czy ona przypadkiem nie dostała danych dopasowanej do niej osoby? Jak mogła nie zauważyć, że na liście jest Mark, a nie Kevin? Wydaje mi się, że autor to przeoczył, a na samym końcu niestety zastosował mało wiarygodną wymówkę: "nie zwróciłam uwagi" - mówi bohaterka. Samo zakończenie niestety też pozostawia wiele do życzenia. Na oczach niemal całego świata Matthew zostaje zamordowany przez Ellie w jej gabinecie, a ona w zasadzie zostaje uniewinniona, a ludzie wręcz jej współczują, że ten facet ją nękał. Współczują mimo, że spora część świata nienawidzi jej za jej projekt, za to, że rozbiła tysiące małżeństw. To bardzo logiczne, serio. ;)
Czasami trawa gdzie indziej wcale nie jest zieleńsza i trzeba zostać po swojej stronie płotu. A czasami trzeba zaryzykować i mieć nadzieję, że wygra się szczęśliwy los.
Niemniej jednak uważam, że Dopasowani to jeden z najlepszych thrillerów psychologicznych jakie czytałam i wyczuwam w autorze ogromny potencjał. A co najważniejsze - nie czytałam podobnej książki, za co autorowi należy się ogromny plus. Wszędzie w książkach pojawiają się podobne (lub nawet takie same) schematy, poruszane są te same problemy, a wizja przyszłości lub alternatywnej rzeczywistości jest najczęściej ukazana identycznie - sterylność, latające samochody i komputer sercem świata. W tym thrillerze autor wprawdzie stawia na alternatywną rzeczywistość, ale nie tworzy świata rodem z kosmosu z miliardem wymyślnych nazw. Świat w Dopasowanych jest dokładnie taki, jaki znamy, dzięki czemu bardzo łatwo jest wczuć się w atmosferę tej książki. 

Z czystym sumieniem i z całego serca polecam tę książkę. :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz