Asa Linderborg, Nikt mnie nie ma

czwartek, 26 października 2017

Moje pierwsze spotkanie z prozą szwedzką. Książka opisywana jako najważniejsza wśród współczesnej szwedzkiej prozy. Co jest w niej takiego wyjątkowego?
Postanowiłam to sprawdzić.


Zaintrygował mnie opis książki, z którego dowiedziałam się, że Nikt mnie nie ma to autobiografia Asy Linderborg. Powieść miała być poruszającym opisem relacji między ojcem a córką, a także wstrząsającym portretem idealizowanej Szwecji. 

Akcja rozgrywa się w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Asa, po odejściu matki - co było dla mnie bardzo dziwne - mieszka wraz z ojcem Leifem, który jest dla niej bohaterem, mistrzem hutnictwa i niezastąpionym pracownikiem. Nie zauważa jednak, że ten "bohater" wydaje zdecydowanie zbyt dużo pieniędzy na alkohol podczas, gdy oboje zarastają brudem i stołują się u dziadków. 

Podziwiam autorkę za to wyznanie, bo nie wiem czy ja bym się odważyła napisać, że się nie myłam, spałam z ojcem w jednym łóżku przez niemal 10 lat, a on sam był zwyczajnym pijakiem. Te wyznania wstrząsają. Ale niestety tylko one.

Asa dorasta i z biegiem czasu dociera do niej, że ojciec nie jest taki jakim go sobie wyobrażała, postanawia odnowić kontakty z matką i spróbować innego życia. Faktycznie, opis relacji Leifa z córką był poruszający. Mimo przeprowadzki i zmiany nazwiska nic nie było w stanie przerwać łączącej ich więzi. 

Czy polecam? No cóż. Mnie trochę jednak zawiodła i znużyła ta opowieść, nie poczułam tego klimatu mimo, iż sama jestem bardzo mocno związana z moim tatą.
Jednak złapałam się na tym, że jakoś literatura szwedzka ogólnie mi nie podchodzi, więc może nie jest to po prostu moja bajka, dlatego - tak, polecam. Przeczytajcie, w końcu jest to autobiografia autorki, a nie zwyczajne czytadło. 



Za egzemplarz do recenzji dziękuję:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz