Remigiusz Mróz - "Oskarżenie"

piątek, 6 października 2017

Czekałam na tę książkę odkąd przeczytałam ostatnie zdanie Inwigilacji. Znów kłamstwa, intrygi i tajemnice. Powroty do przeszłości i znów... Piotr Langer.

_______________


Piekło w Boskiej komedii ma dziewięć kręgów, ludzka natura z pewnością więcej. I w każdym panuje jeszcze większy mrok niż u Dantego na samym dnie. / str. 51
Standardowo (jak przystało na książki Remigiusza Mroza) lektura Oskarżenia zajęła mi dwa dni. Po kompletnie niespodziewanym zakończeniu Inwigilacji, byłam ciekawa jak potoczy się życie bohaterów, a zwłaszcza Chyłki. Byłam wtedy wściekła na autora! Ale na szczęście okazało się, że nie jest z Chyłką tak źle, a oszpecona została tylko na szyi. Zordon natomiast idzie po bandzie i na dobre dołączył do Drużyny Pierścienia jako wierny kompan Gandalfa Białego.. 

Nasz genialny duet znów nie rozmawia ze sobą od czasu ostatnich wydarzeń z poprzedniej części i znów to Chyłka odcięła się od wszystkich - co właściwie wcale nie jest dziwne, na szczęście jednak ogarnęła się i zaczęła dbać o siebie jak przystało na kobietę w stanie błogosławionym. Lub - jak by to ona sama określiła - zarażoną pasożytem.
Mam bebzol jak stąd do wieczności - ciągnęła. - A pasożyt produkuje tyle CO2, że ONZ niedługo rozciągnie na mnie sankcje z Protokołu z Kioto. / str. 20
Już na samym początku zgłasza się do niej żona byłej legendy Solidarności - Tadeusza Tarasewicza, skazanego za cztery okrutne morderstwa nastoletnich chłopców - uparcie twierdząc, że ma dowody na niewinność męża i chce pomocy Chyłki. Wyjątkowo - jak na nią - nie przyjęła początkowo tej sprawy i to wcale nie dlatego, że była kontrowersyjna, ale zwyczajnie z powodu braku chęci do pracy i wychodzenia z domu. Zmieniła jednak nastawienie, gdy kilka godzin później zobaczyła w wiadomościach, że Łucja Tarasewicz nie żyje. Z miejsca skontaktowała się z Zordonem i jak gdyby nigdy nic oznajmiła: mamy sprawę.
Książki w starciu z obrazem są jak hipotetyczna walka Pudzianowskiego z Piotrem Żyłą w MMA. / str. 45
To, co działo się później przyprawiło mnie o takie emocje, że nie mogąc skupić się na niczym innym - czytałam w pracy niemal cały dzień. Nie będę zdradzała dalszych wydarzeń, bo nie chcę spojlerować, ale napiszę jeszcze, że autor po raz kolejny dał mi w twarz zakończeniem. 

Miałam ochotę pojechać do Opola, znaleźć Remigiusza Mroza i nawrzeszczeć na niego, że tak się nie robi! Trzeba jednak przyznać, że właśnie TO uwielbiamy w jego książkach. Czy sięgalibyśmy tak chętnie po każdą kolejną część gdyby Chyłka już dawno była "Oryńską"? Gdyby Zordon stał się w końcu w pełni szanowanym adwokatem? Gdyby każda sprawa była prosta jak drut i kończyła się tak, jak chcą tego prawnicy? Gdyby Chyłka stała się przykładną mamusią? Myślę, że nie. Fakt, autor niewątpliwie przyciąga też swoim stylem, ale to właśnie te wszystkie intrygi, tragedie, morderstwa i kłamstwa czynią tę serię taką wyjątkową, okrutną i uzależniającą niczym Gandalf Biały.
Bo wiesz jak to mówią. Jeśli jesteś politykiem, aspiruj, by zostać prezydentem. Jeśli księdzem, dąż do bycia papieżem. Jeśli prawnikiem, próbuj zostać Chyłką. / str. 258


Czy są jakieś minusy? Jeśli o mnie chodzi - nie mam absolutnie nic do zarzucenia autorowi.


06.10.2017
Panna Jagiellonka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz